Podczas gdy wszyscy czekali, by zobaczyć Matica przy pracy, to Bryan Cristante dał Romie pierwsze ligowe zwycięstwo w sezonie. Niespodziewany ruch Mourinho był słuszny, tak naprawdę był wart trzech punktów. Flankowany przez Pellegriniego, pomocnik grał z geometrią i równowagą, trzymając w ryzach ofensywne sorty Salernitany. Miał też duży wkład w fazie ofensywnej, a także zdobył bramkę, która zadecydowała o losach meczu: Cristante kopnął z daleka i mocnym strzałem (dwukrotnie odbijanym) przebił Sepe. 27-latek wysłał sygnał do The Special One, że jest gotowy do gry. To wingman, który pracuje w ciszy, zawsze poza światłem reflektorów, który nie robi z siebie spektaklu na mediach społecznościowych, ale kiedy jest wezwany, robi swoje i to dobrze. Zawsze będzie dla niego miejsce, nawet po przyjściu zawodników kalibru Wijnaldum i Matic.
(La Repubblica)