Scotland’s Own Worst Enemy in Heartbreaking Loss to Poland
Pod koniec meczu, Grant Hanley krążył w kółko w okolicach linii środkowej, wyglądał jak człowiek powracający z pubu z kilkoma litrami na karku. **Zdezorientowany**, chwiejny na nogach. Ostatecznie jego koledzy dotarli do niego i zabrali go, na własne **czyśćcowe** miejsce, jakim niewątpliwie była ta noc.
Zmierzanie do stawienia czoła **wielkiemu Robertowi Lewandowskiemu** było jak stawanie przed Everestem dla reprezentacji Szkocji, która traci tak wiele goli, ale… poza jego rzutem karnym, Lewandowski był cichy i powściągliwy. **Nie był nie do zatrzymania tej nocy**.
Nieprzezwyciężalnym przeciwnikiem nie była osoba, ale coś – bezlitosna zdolność Szkocji do **samo-sabotażu**. Nie potrafili poradzić sobie z własną umiejętnością ładowania pistoletu i strzelania sobie w stopy. Błędy Szkotów wyrządziły znacznie więcej szkody niż Lewandowski kiedykolwiek zagrażał.
Błędy Szkotów skutkują stratą goli
Pierwszy gol dla Polski wynikał z utraty piłki przez Szkocję oraz faktu, że Angus Gunn nie zrobił wystarczająco dużo, aby zapobiec strzałowi oddanemu z odległości około ćwierć mili. Drugi padł z rzutu karnego po tym, jak **bardzo obiecujący Anthony Ralston** znalazł się w złym miejscu i podjął złą decyzję.
Szkocja grała przyzwoicie i była przegrywająca 0-2. **Nowy rodzaj tortur**.
Powrót Szkotów zatrzymany przez karny w doliczonym czasie
Moment Hanleya wydarzył się prawie w zwolnionym tempie, ale oczywiście, potrzebował wstępu w postaci emocjonującego powrotu Szkocji, aby oddać pełnię jego grozy. Im dłużej trwał ten mecz, tym bardziej Szkocja goniła, więcej Steve Clarke przeistaczał się z **zaniepokojonego emeryta** grającego ostrożnie na automatach w lśniącego pokerzystę z Vegas, **atakując z pełnym rozmachem**.
Clarke zaczął od **tych samych starych bohaterów**. Potem wprowadził szereg kreatywnych graczy do gry – dwóch debiutantów, Ryan Gauld i Ben Doak, oraz nowicjusza, Lewisa Morgana.
Przy wyniku 2-2, Clarke **postawił wszystko na zwycięstwo**, mimo że przy wyniku 0-2 wyglądał na przegranego. Jego drużyna biegała i była przekonywująca, wyglądała na to, że zaraz dokona wielkiego zwrotu.
Blaski i cienie pojawienia się nowych graczy
Doak, ciągle nastolatek, nie grał w poważnym meczu od grudnia, ale na prawej stronie był pełnym energii młodym zawodnikiem. Jak to dziecko mogło przejść od braku gry do wywierania wpływu w zgiełku desperackiego Hampden, jest niesamowite. Gauld czekał na swoją szansę 10 długich lat, **dekadę odrzucenia przez kolejnych szkockich selekcjonerów** i również miał duży wpływ.
Scott McTominay został pozbawiony gola w pierwszej połowie, ale utrzymywał swój status jako niszczyciel pola karnego. Kiedy Billy Gilmour strzelił gola na 1-2, pomocnik Napoli zrobił 2-2 z małą pomocą Doak’a i Raulsona.
Było to **ekscytujące, a z Lewandowskim** teraz zastąpionym, nie było się czego bać po stronie gości. McTominay był znakomity, galopując do serca polskiej defensywy. Hampden żyło jak za dawnych dobrych czasów.
Punkt byłby dobrym wynikiem, ale przyszła porażka
Punkt byłby rozsądnym wynikiem, ale w euforii chwili przy 2-2, trzy punkty wydawały się bardziej prawdopodobne. I wtedy Polska ruszyła do ataku.
Widzieliśmy, jak to się dzieje – Hanley zbliżał się do **Nicoli Zalewskiego** jak samochód ślizgający się po śniegu, jego kierowca desperacko próbujący uniknąć kolizji, ale nie mógł sobie pomóc. Hanley nie musiał wchodzić w starcie, nie musiał robić to swoją złą nogą, nie musiał zderzać się z Zalewskim, który nigdzie nie zmierzał w tym momencie.
Nie było zagrożenia, dopóki obrońca Norwich City nie postanowił wprowadzić niepewności w spokojny moment. Dlaczego? Nie będzie wiedział. Gdyby zapytano Hanleya o jego imię, może musiałby zadzwonić do przyjaciela.
**Zalewski oczywiście strzelił**. Gunn był blisko, ale rzadko wystarczająco. Wszystko, co dobrego zrobili Szkoci, zostało zniweczone, a po meczu zaczęły się rozważania.
Nowy rodzaj klęski dla trenera i drużyny
Jedno zwycięstwo w ostatnich 13 meczach, co było **koszmarem przeciwko Gibraltarowi**. Mnóstwo straconych bramek. Niezliczone przykłady, kiedy Szkoci byli swoimi największymi wrogami.
Ludzie teraz muszą skrobać dno beczki z optymizmem. Niewiele tam pozostało. Był to najbardziej wygrywalny mecz w grupie Ligi Narodów. Teraz nadchodzi najtrudniejszy, wyjazdowy mecz z Portugalią w Lizbonie w niedzielę. Tylko **Cristiano Ronaldo z 900 golami** czekający na nich. Co mogłoby pójść źle?
Jedyne, co Clarke może zrobić, to podkreślić pozytywy, z których było kilka. **Nowi obiecujący gracze**, walka, która pokazała charakter, powrót do formy McTominaya i innych kluczowych zawodników, którzy byli niezauważalni w Niemczech. I dwa gole.
Nie da się jednak uciec od reszty. Ta grupa zawodników doznała poważnych psychologicznych wstrząsów w Niemczech i niestety, wstrząsy wciąż trwają. Nowa konkurencja i nowy rodzaj klęski dla szkockiego selekcjonera i jego zszokowanych zawodników.
Wypowiedz się
Co sądzisz o występie Szkocji? Czy widziałeś oznaki poprawy, czy tylko więcej tego samego po rozczarowaniu na Euro?
Podziel się swoimi opiniami tutaj.