LR24 (AUGUSTO CIARDI) – Podobnie jak kontrakt, który zostanie złożony, którego wygaśnięcie doprowadzi go niemal do końca kariery, po podróży pełnej zmian. Rzym na całe życie dla kameleonowatego wędrowca, który zapuścił korzenie w Rzymie. Od ewentualnego następcy Pirlo, a raczej Montolivo, o oczywiście innej charakterystyce, jak go widział i opisywał Galliani, nawet mi, gdy w młodzieżowej drużynie Milanu pokazał, że umie być pivotem w środku pola, do zawodnika dobrego na każdą rolę i okazję. Od Primavery Aldo Dolcettiego, gdzie jako finalista w Viareggio zasłużył na nagrodę dla najlepszego zawodnika turnieju, po wyjazd na Ligę Mistrzów, gdy nie miał nawet siedemnastu lat, przejmując w Pilźnie rolę Robinho, jako najmłodszy zawodnik Milanu w tej imprezie, pod rozkazami Allegriego, który gdy tylko osiągnął pełnoletność wprowadził go latem do pierwszej drużyny, nawet na amerykańskie tournée. Miał przejąć stery Rossoneri powierzone wówczas Montolivo, ale nauczył się grać jako półbrygada jak Ambrosini i był też wdrażany, nawet w tamtym czasie, jako defensor.
Miał powrócić, jako zabójczy napastnik środka pola z bramkami płodnego drugiego napastnika, w Atalancie, która wprowadziła go na nowo do gry, ponieważ w międzyczasie nie odnalazł się w Benfice i przeszedł przez Palermo i Pescarę. Ponieważ w pewnym momencie dla Milanu stało się to okazją do zdobycia kapitału, której nie można było przegapić, ponieważ w pewnym momencie nawet Milan ostatniego Berlusconiego musiał poradzić sobie z recesją.
Tak więc Roma, jak jeden z wielu graczy Atalanty z walizką, z tych, którzy od Gagliardiniego (w Interze) startowali lub przynajmniej próbowali. Nie wszystkie z takim samym skutkiem. Wszystkie, bez wyjątku, z ceną nigdy nie niższą niż 20 milionów. Wysokie ceny, które rozbudzają oczekiwania i narażają je na często oszczerczą krytykę. Bryan Cristante. Ci, którzy się rozeszli. Opinia publiczna podzieliła się na dwie części. Kibice podzielili się na dwie części. Albo te, które się jednoczą. Trenerzy. Bo od Gasperiniego nikt nie potrafił lub nie chciał się bez niego obejść. Trener włączony, Mancini. Bo w Italii, która szuka rozumu po drugim wstydzie na mundialu, Cristante jest na miejscu. Jako weteran. Ma twarz dobrego zawodnika, ale trenerzy to mali miłośnicy teorii lombrozjańskich. Dla nich Cristante to ktoś, kto wchodzi na boisko. Zdarza się to również w Romie.
Przybywa, gdy jest Di Francesco, w środku pola, który w ciągu dwóch miesięcy stracił Nainggolana i Strootmana, i który widzi ostatnie kroki De Rossiego. Środek pola bez głowy i ogona, wyobrażony z nim i Pastore po obu stronach Nzonzi. Bez głowy i ogona. Powtarzanie go wzmacnia pojęcie. Trochę jak Perrotta w latach 2004-05, został obrandowany jako niezdolny, do oblania na egzaminie skokowym. Potem się rehabilituje. Ale nie w oczach wszystkich. Z drugiej strony, marudzi się, w AC Milan nie zakorzenił się, w Benficie wytrzymał niewiele dłużej niż Delneri, gdy poszedł na trenera Porto. Z kategorii. U Atalanty też było inaczej, jeśli chodzi o zadania. Krytyka, nawet częściowo uzasadniona. Nie zmienia jednak tego oblicza. Pracuje. Więc gra. Z Di Francesco, z Ranierim, z Fonsecą, choć nieszczególnie w obronie. Z Mourinho. Kto go mianuje żołnierzem oddanym sprawie. Miał posadzić na ławce Xhakę, który nie dojechał, więc zawsze grał. Powinien to zrobić Matic, który jest nabytym synem Mourinho, ale nawet dziś jeśli jest głosowanie to często wygrywa je Cristante, który nawet przeciwko Atalancie, gdyby Dybala nie był kontuzjowany, wysłałby Serba na ławkę. Cristante jest tam. I on tam będzie.
Można było się domyślać, dlaczego podczas doniosłej konferencji prasowej, dla serc w zawierusze, gdy wśród tysięcy nazwisk, które mógł wymienić Daniele De Rossi, w rubryce profesjonalizm i powaga, wymienił swoje. Nie mając żadnych wątpliwości. Nie przez przypadek. Czy w Europie są mocniejsi zawodnicy w roli Cristante? Dziesiątki z nich, oczywiście. Ale jeśli nie możesz ich mieć, a masz go, to go wstawiasz. Będziesz wiedział, że jego ocena rzadko spadnie poniżej pięciu i pół i że raczej nie przekroczy sześciu i pół, ale możesz na niego liczyć jako trener na ławce i mogą na niego liczyć koledzy z drużyny na boisku. Sygnatura. Uspokajające. Łatwy rym dla Cristante. Obok czystego registy, jako liniowy metronom, jako walczący i rządzący halfback, w razie potrzeby także jako centralny defensywny back-up.
Czy kibice go lubią? Nie wszyscy, a ci, którzy go nie lubią, niemal to wykrzykują. Czy media go lubią? Nie wszyscy, a ci, którzy go nie lubią, prawie o nim zapominają, gdy przychodzi do kart raportów w gazetach. Czy trenerzy go lubią? Wszystkie. Od Gasperini nie mogąc pozbyć się Kante czy De Bruyne, wysyłają go. I nadal będą go tam wysyłać, podczas gdy wielu nie-trenerów będzie go wysyłać gdzie indziej.
In the box – @augustociardi75