POZYCJA PONIEDZIAŁKOWA

Pasjadosportu.pl » POZYCJA PONIEDZIAŁKOWA

giornali-nazionali-italiani

Poniedziałkowy komentarz po pierwszym w sezonie zwycięstwie Romy w lidze. Giallorossi wygrali 0-1 na boisku przeciwko Salernitanie dzięki bramce od Cristante, który został wdrożony przez Mourinho jako zaskakujący starter w miejsce Matica. Paolo Condò analizuje drogę Capitolini w dzisiejszym wydaniu La Repubblica: „Roma zatem, od tego miejsca do pierwszej przerwy (siedem meczów) ma tylko jedno trudne zobowiązanie, wyjazdowy mecz u siebie z Juve w trzeciej rundzie: idealna sytuacja, aby osiągnąć równowagę taktyczną bez płacenia zbyt wielu cen”.

Z kolei Mario Sconcerti na łamach Il Corriere della Sera mówi o dualizmie Sarriego i Mourinho: „Roma i Lazio grają w tych samych mistrzostwach i się gonią”.


Oto komentarze niektórych najważniejszych liderów opinii w prasie, publikowane na łamach gazet znajdujących się dziś w kioskach.


P. CONDÒ – LA REPUBBLICA

Pierwsze dni mistrzostw mają wspólną z ostatnimi przewagę wyniku nad wszystkimi innymi względami. Jeśli w finałach powód jest intuicyjny, to w startach waga trzech punktów ma związek ze sferą psychologiczną: może brakować gry, bo drużyny są jeszcze poukładane – nie możemy wystarczająco skrytykować zamknięcia rynku ustawionego po czterech kolejkach – ale właśnie z tego powodu znaczenie wyniku wyrwanego w jakiś sposób staje się kapitalne. […] Na razie, biorąc pod uwagę różnicę w masie poszczególnych przeciwników, najskuteczniejszy początek miał Milan, rozproszony w obronie, ale zabójczy w ataku; najpiękniejszy należy do Romy, która zdobyła bardzo mało punktów w porównaniu z ilością stworzonych szans; najbardziej znaczący dotyczy Lazio, które wygrało mecz po tym, jak go praktycznie przegrało. […] Mówiło się, że Roma była najpiękniejszą drużyną wieczoru, bo ofensywne trio najwyższej jakości, napędzane przez Pellegriniego w wersji czystego pomocnika, bawiło się kreśląc częste i pomysłowe trójkąty na dużych przestrzeniach przyznawanych przez Salernitanę, wszystkie jednak kończyły się pechowym, niedokładnym, niewyważonym strzałem. Zaniolo przede wszystkim był spektaklem siły i rzutem prosto na bramkę: co najmniej trzy piłki-gole chybione, ale kontynuując docieranie na teren przeciwnika w ten sposób zawsze będzie chybiał. Dybala dostosował się do stanu fizycznego swojego kolegi z drużyny, podając mu dobrze w biegu i zbliżając się do zdobycia co najmniej dwóch bramek samemu; Abraham dostosował się do ruchów swoich kolegów z drużyny, zabierając ludzi podczas kontrataków i ustawiając się w pozycji do wykorzystania odbicia. Tak się nie stało, ale to jest ofensywne ustawienie, które da wiele. Roma ma więc tylko jedno trudne zadanie do wykonania pomiędzy teraz a pierwszą przerwą (siedem spotkań), wyjazdowy mecz u siebie z Juve w trzeciej kolejce: idealna sytuacja, aby osiągnąć równowagę taktyczną bez płacenia zbyt wysokich cen.


M. SCONCERTI – CORSERA

Czytaj również:  Milan, operacja prawego barku dla Ballo-Touré: poza 4 tygodniami, przegapi Romę

Wszyscy faworyci do tej pory wygrywali, ale Milan z dodatkową łatwością. To nie jest żadne wielkie odkrycie. Na początku sezonu wszystkie drużyny są wolne psychicznie, mają pełną moc siebie. Czas znajdzie różnice. […] Dziwnym zjawiskiem tego dnia było przyjęcie Lazio i Romy jako bezpośrednich przeciwników. Sarri twierdzi, że jeśli Mourinho zajmie drugie miejsce to poniósł porażkę. Mourinho odpowiada, że Roma wydała na rynku tylko siedem milionów przeciwko 39. Nigdy nie jest tak łatwo się z tym pogodzić. Pioli i Inzaghi nigdy się nie kłócili. Każdy eksplorował swoje terytorium. Ten skok jakościowy stanowi prześledzenie różnorodności, nieco włoskowate rozpoznanie przeciwnika. Roma i Lazio grają w tej samej lidze i się gonią. To nie jest tylko leniwa flaga, to głęboka nowość intelektualna. Oznacza to pozbycie się pierwszego wyzwania, tego najbardziej wewnętrznego, najbardziej zdziczałego. Synonim sumienia, bez chęci ucieczki. Zobaczymy. Ale początek jest już spektakularny. Oznacza to, że wyścig odbywa się z wewnętrznych pasów, tych trzewiowych i tajemniczych, ale sprzężonych, a nie uciekających. Synonim siły lub wściekłości, z pewnością widowiskowości. […]


A. CATAPANO – IL MESSAGGERO

[…] I tak w pierwszy weekend nowej Serie A, z oczami wciąż pełnymi heroicznych pociągnięć naszych pływaków (i urzekających wirów naszych wróżek), my również zanurkowaliśmy, ale na naszych piłkarskich boiskach, niestety. I wystarczyło 48 godzin, by przyniosły nam, niczym papryki w połowie sierpnia, zwykłe niestrawne składniki: błędy sędziowskie, Var jak kapusta w zakąsce, przedłużające się protesty, wywalenia, żyły na szyi, mordercze spojrzenia, główkowanie (nawet w Premier League, ale z włoskim bohaterem), no i oczywiście nieuniknione rasistowskie buczenie. Wszystko to, z przerwami widziane i słyszane, a raczej widziane mało i nic, ze względu na zwykłe problemy Dazna z połączeniem. Ach, piękny futbol, jakże nam go brakowało. Wtedy, jasne, odnotowujemy potwierdzenia mediolańczyków (bardziej Milan niż Inter), podziwiamy niezwykłą ciągłość Immobile i z przyjemnością zauważamy, że Zaniolo i Dybala mówią tym samym językiem. Przynajmniej Ferragosto jest bezpieczny. Auguri.


I. ZAZZARONI – CORRIERE DELLO SPORT

Czytaj również:  Instagram, zniecierpliwienie Ibaneza: "3 dni do wyjazdu!" (ZDJĘCIA)

Są smsy, prawie nieużywane, jest whatsapp, a potem są mdM, wiadomości Mou. Do interpretacji. Na Salerno posłał aż trzy i wszystkie do klubu: pierwszy w 68. minucie, gdy zastąpił Abrahama Maticiem; drugi w 79. minucie, gdy w miejsce drugiego napastnika, Zaniolo, wstawił Wijnalduma, a na boisku zatrzymał Dybalę, który był od jakiegoś czasu wyłączony. Trzecia z nich miała miejsce w 90. minucie, kiedy Argentyńczyk mógł wreszcie ustąpić miejsca El Shaarawy’emu. Elementarne, moim zdaniem, czytanie: drogi Tiago Pinto oraz drogi Friedkinie, Felixie i Shomurodovie nie uważam już za możliwe do zatrudnienia w Romie, dlatego w ciągu najbliższych dwóch tygodni chciałbym otrzymać Belottiego (lub kogokolwiek innego), napastnika ponadprzeciętnego, zdolnego zagwarantować sprawiedliwy udział w niebezpieczeństwie i bramkach. MdM na bok, Roma dobrze wygrała na Arechi pokazując coś innego niż w zeszłym sezonie: jakby Dybala dodał więcej optymizmu i pewności siebie do zespołu. Zaniolo też robił dobre rzeczy: bardziej nogami niż głową, często stawiał obronę Salernitany w kryzysie (bardzo podobał mi się Vilhena). Od skrzyżowanych nóg przed wyłączonym komputerem w Londynie do głośnej ciszy w Fiumicino, od „jestem trochę sfrustrowany” do zaproszenia do Salerno: Mou przypomina w ten sposób osobom odpowiedzialnym, że w drugim roku poprzeczka jest podniesiona nie tylko dla niego, ale dla wszystkich.

Czytaj również:  Sassuolo, Dionisi: "Przeciwko Romie będzie bardzo trudno, ale nie powinniśmy się bać