LR24(AUGUSTO CIARDI) – Niepokój, dla wielu spowodowany piłkarską abstynencją. Biorą wiadomości, sugestie, przypuszczenia, osobiste zachcianki i zamieniają je w edykty, apokaliptyczne, niebiańskie wieści, hulanki. Rzeczy, które, gdyby mistrzostwa zostały już wznowione, nie znalazłyby nawet miejsca w gazetach w rubryce obok reklam maści na nagniotki i modzele.
Czy Dybala już wrócił? Tutaj w Rzymie staje się to wydarzeniem. Dziewięć kolumn, premiery agencyjne, euforia, plany zobaczenia go na boisku przeciwko Bolonii odsłonięte niczym tajemnice fatimskie. Przestrzeń, czas i reakcje, które byłyby uzasadnione, gdyby nowy podpis wylądował na Fiumicino. Zamiast tego powraca legitymujący się członkiem, który cieszył się zasłużonym urlopem po wygraniu Pucharu Świata. W pozostałej części Europy jego rodacy, finaliści i półfinaliści wracają lub już wrócili zgodnie z planem, także dlatego, że wiele mistrzostw krajowych zostało już wznowionych. Tutaj staje się to wydarzeniem. Mentalność zwycięzcy? Szukajcie gdzie indziej.
Rynek piłkarski. Albo Frattesi albo śmierć. Tiago Pinto „faworyt” (tak powiedział) do negocjacji ze zwykłym Sassuolo, które żąda zwykłych liczb i technicznego quid pro quo, ale biada temu ostatniemu, na wszelki wypadek, gdyby Sassuolo się zdenerwowało. Legalna gra Carnevali. Mdłe, że o ewentualnych negocjacjach trzeba mówić całymi dniami, jakby to były wyniki akcji na giełdzie. Wczoraj było to zrobione, dzisiaj Roma wali w mur emiliańskiego klubu, który ceni graczy Romy jak niepełnoletnich w Primaverze. Natomiast Frattesi w ogólnych rozważaniach staje się mieszanką Iniesty, Seedorfa, Valverde i Kante. Frattesi to możliwość, byłby wzbogaceniem, być może do sprowadzenia na wypożyczenie z obowiązkiem odkupienia go, ale szokujące jest to, że dla wielu Roma zawsze musi grać rolę potrzebującego, gotowego zrobić wszystko, by zaspokoić żądania neroverdi. Że następnie, podsumowując umowy zawarte z Sassuolo w ostatnich dziesięciu latach, można by stwierdzić, że Sassuolo często robiło interesy. Można się wtedy zastanawiać, kiedy pewne synergie z agentami niektórych piłkarzy mogą przynieść korzyści także Romie. De gustibus.
A czteroosobowa obrona? Czy odkurzymy tę błogosławioną czteroosobową obronę? Mówi się o tym od zeszłego lata. Za rogiem zawsze jest ktoś, kto stuka cię łokciem, mruga i zdradza, że wie, że Mourinho pociągnął już Romę ze zmienioną formacją. Przyznając, że Mourinho nigdy nie odrzucił definitywnie czteroosobowej obrony, można być pewnym, że te dwa kiepskie miesiące nie posłużyły jedynie do wymazania trzyosobowej straży tylnej, na szczęście Roma nie jest w rękach człowieka opętanego dogmatami.
Ten tydzień minie szybko, ale mimo wakacji długa przerwa wymknęła się dość szybko. Poza ugrzęźnięciem w ostatnich dniach w sprawach tak wyciągniętych jak prezenty do recyklingu. Z wiadomością o reprezentacji Portugalii i powołaniach ustalonych przy Lizbona w Santo Stefano. Zbiorowe szaleństwo. Zmiany opinii o Mourinho częstsze niż zmiany bielizny. Chcesz postawić? Napisał to Bola! Wybacz, Abbòla. Jak nie budować wokół niej procesu medialnego?
W pudełku – @augustociardi